Obudził mnie budzik o 6.30. Przeciągnęłam się i postanowiłam wstawać. Wygramoliłam się z łóżka i udałam się do garderoby. Na zewnątrz jest jak zwykle gorąco.Wzięłam szybki prysznic, żeby się rozbudzić do końca. Wyszłam spod natrysku i wytarłam swoje ciało ręcznikiem. Założyłam na siebie ubrania, z szkatułki wyjęłam czarny naszyjnik z motywem krzyża. Zrobiłam makijaż, usta pomalowałam błyszczykiem, spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa.
Weszłam do pokoju skąd zabrałam telefon. Popatrzyłam na zegarek leżący na szafce, który wskazywał 7.00. Wyszłam z sypialni i zeszłam na dół. Kiedy weszłam do kuchni, zmarszczyłam brwi widząc Pezz z przyjaciółmi siedzących w jadalni. Pewnie zostali na noc, bo nie sądzę, że przyszliby tak wcześnie. Przywitałam się z wszystkimi i podeszłam do lodówki. Postanowiłam zrobić sobie jajecznicę ze szczypiorkiem. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam jej przygotowanie. Po kilku minutach była już gotowa. Nałożyłam ją na talerz, a z szuflady zabrałam widelec. Wyjęłam jeszcze szklankę, do której wlałam sok pomarańczowy. Wzięłam naczynia i udałam się do reszty.
- O której jedziemy? - zapytałam siadając przy stole.
- Jest dwadzieścia po siódmej, a do szkoły mamy na ósmą, więc za chwilę - odpowiedział mi Zayn.
- Aha. A wy wszyscy tutaj spaliście czy coś?
-Tak spali Nic.
- Tak w ogóle to z kim jadę? - kończyłam już jeść jajecznicę.
- Sama. W garażu jest drugi samochód dla ciebie, bo rodzice kazali kupić.
- Ok. A gdzie klucze?
- Na korytarzu. Potem ci dam.
- Ok. To ja skończyłam, więc idę na górę.
Wstałam od stołu i zabrałam naczynia. W kuchni włożyłam je do zmywarki. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się na górę. Popatrzyłam co mam dzisiaj i schowałam wszystkie potrzebne książki do torby. Pamiętam, że kupiła mi ją Lily. Ostatni raz widziałam ją jak na wakacjach przyleciała do Londynu mnie odwiedzić. Niestety mieszka teraz tutaj w Bradford. Chyba będę musiała się z nią spotkać, ale to w inny dzień.
Zabrałam torbę i zeszłam na dół. Okazało się, że wszyscy już czekają. Mam nadzieję, że szkoła nie jest daleko. Perrie podała mi moje kluczyki i kazała jechać za nimi. Wyszłam przed dom i udałam się do garażu. Zobaczyłam, że stoi tam czerwone Audi R8, które należy do Perrie oraz biały Aston Martin One-77, który jest mój. Zawsze chciałam mieć to auto. Pamiętam, że cały czas o nim nawijałam i chyba wujek z ciocią postanowili spełnić moje marzenie. Wsiadłam do samochodu i je odpaliłam. Zamknęłam drzwi i wyjechałam na podjazd. Zauważyłam, że większość osób już pojechała. Na podjeździe stał tylko samochód Zayn'a.
- Jedź za nami - usłyszałam głos kuzynki.
Malik z Pezz wyjechali pierwsi, a ja udałam się za nimi. Po jakichś dziesięciu minutach zaparkowaliśmy pod szkołą. Wysiadłam z samochodu, który zamknęłam. Wcześniej jeszcze zabrałam torbę, którą przewiesiłam przez ramię. Udałam się do El, bo chciałam się jej coś spytać. Jednak po drodze moją uwagę przykuła trójka plastików. Kiedy jedna z nich się odwróciła zobaczyłam, że to Lil. Ubrana była w rażącą różową sukienkę i wysokie szpilki. Pamiętam, że kiedyś nigdy by się tak nie ubrała. Trzeba będzie coś z tym zrobić, ale to za chwilę. Najpierw muszę się upewnić, że to na pewno ona. Podeszłam do Eleanor.
- El, a tamta blondynka w różowej sukience jak się nazywa.
- Lily Brown. A dlaczego się pytasz.
- Nic, nic. Po prostu to moja przyjaciółka. I muszę coś potem zrobić z jej wyglądem. Ale teraz muszę iść do dyrektora.
- Chodź zaprowadzę Cię i poczekam na ciebie - teraz zwróciła się do reszty - idę Nic zaprowadzić do dyrektora. Zaraz wracamy.
Razem z El udałyśmy się do szkoły. Weszłyśmy na korytarz i każdy od razu się patrzył na mnie. No tak. Nowa uczennica w Listopadzie. Przewróciłam oczami i szłam cały czas za brunetką. Wreszcie doszłyśmy pod odpowiednie drzwi.
- To tutaj. Zapukaj i wchodź do środka, a ja poczekam - zrobiłam tak jak dziewczyna mi powiedziała.
Kiedy byłam w środku rozglądnęłam się po wnętrzu. Jasne ściany, duża szafa w rogu, biurko, dwa fotele z jednej strony zapewne dla uczniów, a z drugiej fotel dla osoby posiadającej władzę w szkole. Do tego kanapa przy ścianie i kilka innych szafek. Po chwili do środka wszedł dyrektor, którego bym się tutaj nie spodziewała.
- Pan Cowell! Miło pana widzieć.
- Ciebie również Nicole !
- Czyli dlatego nie był pan już naszym wychowawcom.
- Tak. Masz już plan lekcji i książki ?
- Oczywiście. Perrie mi wszystko przygotowała.
- Proszę to numer twojej szafki i kluczyk do niej.
- Mam pytanie. W której klasie jest Lily Brown?
- Jesteście w jednej.
- Dziękuję. A zwolniłby nas pan z pierwszej lekcji.
- Dlaczego?
- Ponieważ mogę się spóźnić, bo chcę zabrać Lily do domu. Widział pan jak ona wygląda!
- Tak widziałem. Poczekaj to wypiszę dla was zwolnienia - napisał i podał dla mnie dwie kartki - to wszystko?
- Tak dziękuję.
- Nie ma za co. A teraz idź, bo jest już za dziesięć ósma.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszłam z gabinetu i podeszłam do El. Brunetka na mój widok wstała i razem udałyśmy się przed szkołę. Zaczęłam się rozglądać gdzie jest Lil.
- Eleanor.
- Hmm?
- Ja idę do Lily. Jak coś nie będzie nas na pierwszej lekcji.
- Jak usprawiedliwisz nieobecność?
- Mam zwolnienia od dyrektora. Jak coś to do zobaczenia potem.
Odeszłam do brunetki i skierowałam się do miejsca gdzie stała Lil. Podeszłam do niej i postukałam ją w ramię.
- Nawet się ze mną nie przywitasz Brown. Dzięki.
- Cześć Nic!
- A ty kim jesteś, że rozmawiasz z naszą przyjaciółką? - usłyszałam głos jednej z blondynek. Zmierzyłam ją wzrokiem i miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Ładna sukienka. A co do twojego pytania to Lil jest moją przyjaciółką. Zgaduję, że nic prawie o niej nie wiesz. A teraz wybacz, ale muszę ją porwać - zrobiłam smutną minę i pociągnęłam za rękę dziewczynę.
- Gdzie idziemy?
- Na chwilę do mnie do domu, bo chyba przydałoby się, żebyś się przebrała. Co nie ?
- Tak masz rację. Nie znoszę tej sukienki. Ale wiesz. Nie miałam tutaj nikogo, więc trzeba było się z kimś - zrobiła cudzysłów palcami - "zaprzyjaźnić". A co zrobimy z nieobecnością ?
- Mam zwolnienie z tej lekcji od dyrektora.
- Jakim cudem ?
- Przecież to nasz były wychowawca. Te blondynki serio coś zrobiły ci z mózgiem.
- No dzięki - pokazałam jej język. Doszłyśmy do auta, które otworzyłam - wsiadaj.
Usiadłam za kierownicą i odpaliłam samochód. Wyjechałam z parkingu i udałam się w stronę domu. Zapowiada się ciekawy dzień.
Czytasz = komentujesz : )))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz